Kraków raz jeszcze...
„Lubię wracać tam, gdzie byłem już...” - śpiewał przed laty nieodżałowanej pamięci Zbigniew Wodecki. Słowa i melodia tej piosenki krążyły w naszych głowach, kiedy rankiem 23 maja rozpoczynaliśmy podróż do Krakowa. Zeszłoroczna wycieczka do „starego grodu nad Wisłą” była wspaniałą przygodą, dlatego teraz z dużym entuzjazmem podejmowaliśmy trud drogi z nadzieją na kolejną porcję wrażeń. Owocem wyjazdu w 2017 roku było nawiązanie współpracy między naszą szkołą a krakowskim uniwersytetem, nic dziwnego więc, że pobyt w Krakowie mogliśmy potraktować jak odwiedziny bliskich krewnych.
Grupa ok. 40 uczniów z klas drugich i pierwszych zameldowała się w Krakowie tuż przed południem. Pierwszym punktem naszego programu było Collegium Maius. Dużej części z nas Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego jest dobrze znane. Z satysfakcją jednak
i pewną pokorą kroczyliśmy po zakamarkach najstarszego polskiego ośrodka uniwersyteckiego. Podziwialiśmy między innymi bibliotekę i skarbiec a także daliśmy się wciągnąć w tajemnice praw matematyki, fizyki i astronomii. Na dziedzińcu uczelni, przy dźwiękach „Gaudeamus Igitur”, pozdrowiliśmy królewską parę i rektorów uniwersytetu, dostojnie wychodzących z mechanizmu zegarowego.
Kolejna dawka emocji czekała na nas w Muzeum Katedry Anatomii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. To największa placówka tego typu w Polsce. Zwiedzającym udostępnia się tylko trzy sale, jednak specyfika eksponatów nie pozostawia nikogo obojętnym. Preparaty przechowywane w słojach czy przeźroczystych pojemnikach składają się w całości na doskonałą poglądową lekcję, dotyczącą budowy ludzkich narządów czy wad rozwojowych człowieka. Pobyt w muzeum anatomicznym może być też testem dla wrażliwości odwiedzających to miejsce. Z uwagi jednak na fakt, że znaczna część uczestników naszej wycieczki to uczniowie profilu biologiczno-chemicznego, włączenie tego muzeum do programu był po prostu strzałem w dziesiątkę.
Emocjonujące spotkanie z anatomią nie odebrało nikomu apetytu. Wykorzystując wolny czas w mniejszych grupkach udaliśmy się na poszukiwania „obiektów” gastronomicznych. Każdy mógł posilić się zgodnie z kulinarnymi preferencjami. Chętnie skorzystalibyśmy jeszcze z oferty licznych krakowskich sklepów, jednak ograniczenie czasowe zmuszało nas do koncentrycznego i pospiesznego marszu w kierunku pomnika Mickiewicza na krakowskim Rynku.
Przed nami była jeszcze jedna wspaniała atrakcja dnia. W Teatrze „Bagatela” bawił nas przez dwie godziny spektakl „Najdroższy”. Francuska komedia Francisa Vebera skutecznie rozświetlała uśmiechami twarze widzów ale wywołanie salw śmiechu chyba nie było jedyną intencją twórców sztuki. „Najdroższy” to spektakl, który każe się zastanowić nad nami, nad naszymi priorytetami w świecie pełnym egoizmu, snobizmu i pogoni za rzeczami materialnymi. Dodatkowym atutem sztuki z pewnością była dla nas gra rozpoznawalnej świetnie aktorki (do tego pochodzącej z pobliskiego Raciborza) Magdaleny Walach.
W drogę powrotną do Głubczyc udaliśmy się ok. godziny 18. Kraków żegnaliśmy z pewną nutą nostalgii. Chyba każdemu z nas towarzyszyła refleksja: „dobrze było znów tutaj być”.
A gdyby z kolei padło pytanie: „kto zapisuje się na wycieczkę do Krakowa w przyszłym roku?” można być pewnym, że z naszego grona wycieczkowiczów podniósłby się od razu las rąk.
Uczestnicy licealnej wycieczki do Krakowa wyrażają najserdeczniejsze podziękowania Panu Kierowcy (za bezpieczną podróż) oraz Paniom: Agnieszce Śmiglewicz, Julicie Stebnickiej, Katarzynie Kaliwodzie oraz Jolancie Kruk (cierpliwym i wyrozumiałym opiekunom
i organizatorom, bez których nie mielibyśmy okazji podziwiać naszej dawnej stolicy). Kamila Tarnawska